sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 1


    

   To był zdecydowanie nasz najlepszy koncert. Byliśmy w świetne formie i  każdy dawał z siebie wszystko a Key miał obcisłe spodnie, które idealnie  opinały się na jego seksownym tyłeczku. Ja miałem to szczęście i przez  większość piosenek stałem za nim.
 Muszę też wspomnieć, że tylko raz ,,przypadkowo" go dotknąłem. Widziałem  wtedy jego spojrzenie. Próbował udawać wściekłego, ale nie wyszło mu to  specjalnie, bo jak myślał, że nie patrzyłem to szczerzył się jak Taemin  na widok mleka smakowego. No, ale zostawmy Kibuma i jego zacny tył i  wróćmy do występu. Ku uciesze fanek zaczęliśmy od Lucifer'a, później był  Sherlock a dalej piosenki z naszej najnowszej płyty. Nadal chce mi się  śmiać z naszych garniturków! O wiele bardziej podobał mi się styl z  naszych poprzednich płyt, ale nie marudzę, bo jak już wspominałem Diva, a  właściwie jedna z jego najfajniejszych części ciała wyglądała w tym  naprawdę korzystnie. Ach... a ja znowu o tym. Jednak chyba każdy  przyznałby mi rację-Key to seksbomba. Nie byłem do końca pewny czy mi  się podoba, ale bez mrugnięcia mogłem go nazwać najlepszym przyjacielem. 
        Po koncercie wszyscy padnięci wróciliśmy do domu i bez kolacji,  mycia się czy innym przyziemnych rzeczy poszliśmy do pokojów położyć się  do łóżek. Bummie z łobuzerskim uśmiechem zapytał czy może spać ze mną.  Najwyraźniej nie przeszkadzało mu, że byłem spocony, bo wcisnął się pod  moją kołdrę. Jednak zamiast wtulić się w moją klatkę piersiową jak  zazwyczaj, położył się tyłem do mnie i kazał ,,porysować" sobie po  pleckach. Podszedłem do sprawy bardzo poważnie i już po chwili wczuwając  się kreśliłem mu palcem ogromne penisy, z czego on chyba nie zdawał  sobie sprawy. W końcu zasnął. Obróciłem go przodem do siebie i nie  byłbym sobą, gdybym nie skorzystał z okazji i nie pomacał trochę jego  zgrabnego tyłka. No, może odrobinkę bardziej niż trochę. Po pewnym  czasie udało mi się zasnąć. To nic, że z łapami na jego pośladkach.



     Uwielbiam występować na scenie. Tam właśnie czuję, że żyję. Urodziłem się, żeby być gwiazdą i świecić dla ludzi. W końcu jestem Divą!  Ten koncert jednak był inny. Przez cały występ czułem na sobie wzrok Jonghyun'a. Co go napadło? - zastanawiałem się, kiedy akurat kończyłem swoją część. Odwróciłem głowę i zobaczyłem parę ciemnych tęczówek wpatrujących się w mój tyłek. Zboczeniec... - pomyślałem, ale po chwili zacząłem jeszcze bardziej kręcić dolną partią ciała. Niech ten Zboczony Dinozaur też ma coś od życia!
  
           Ten Dzień Dobroci Dla Zwierząt skończył się, kiedy poczułem jak jego ręka dotyka "zakazanej strefy". Automatycznie spiąłem się i zaczerwieniłem soczyście. Nie dość, że miałem na sobie te obcisłe, czarne rurki (a mogłyby być różowe... nie pogardziłbym...) to jeszcze w dodatku byłem molestowany, nie tylko wzrokiem, przez Jonghyun'a.
 Nie, żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało. To znaczy... my jesteśmy tylko przyjaciółmi. Jednak wizja mnie i Blinga w jednoznacznej sytuacji... Dość! Jestem facetem! Nie powinienem myśleć o takich rzeczach! - zganiłem się i cała moja uwaga skupiła się na występie.
 ***
       Po koncercie nie mieliśmy nawet siły nic zjeść ani się umyć. W dodatku w mojej głowie na powrót skłębiły się myśli o Jonghyunie wpatrującym się w mój tyłek.
 - Ale jesteś głupi Key. Naprawdę głupi. - powiedziałem sam sobie patrząc niechętnie w lustro. Wyglądałem tragicznie, ale nie potrafiłem teraz nawet wejść pod prysznic - A może by tak sprawdzić... - po chwili w mojej głowie pojawił się genialny plan.
        Wszedłem do pokoju, który dzieliłem z Dino. Ten leżał już na swoim łóżku i wgapiał się w sufit. Podszedłem do niego i posłałem mu pewny siebie uśmiech.

- Mogę spać z tobą? - spytałem na pozór niewinnie. Jonghyun uśmiechnął się i odgarnął odrobinę kołdrę, żebym mógł położyć się obok. Najwyraźniej nie miał nic przeciwko, więc bez skrupułów wpakowałem mu się do łożka (jakkolwiek to brzmi). Zastanawiałem się jak jeszcze możnaby go zdezorientować. W końcu wpadłem na genialny pomysł - Jjonghie... porysuj mi po plecach. - poprosiłem odwracając się do niego tyłem. Spełnił moją prośbę. Oczywiście nie powiem co mi rysował... Zboczony Dinozaur. Jednak dzięki dotykowi jego palców szybko odpłynąłem w objęcia Morfeusza.








             To był doprawdy wyczerpujący koncert. Było mi ciężko, bo zamiast w nocy spać oglądałem z naszym maknae ,,One Piece". Uważam za wielką niesprawiedliwość, że po tym skubańcu nigdy nie widać zmęczenia a ja mam ogromne wory pod oczami i prawie zasypiam nawet przy głośnej muzyce. Samo patrzenie na niego dodawało mi sił. Zwłaszcza gdy zachowywał się jak dziecko, ten nieśmiały, słodki, kochający taniec, chłopiec na scenie w ogóle nie przypomina tej rozgadanego w naszym dormie osobnika.  Wierzcie mi lub nie, ale Lee Taemin to najbardziej przebiegła osoba jaką znam! Oszukuje wszystkich swoją uroczą buźką, a jak zacznie się z kimś kłócić to używa tak ciętych ripost, że wszystkich zatyka i straszny z niego bałaganiarz. Wiem coś o tym, bo mam tą przyjemność i dzielę z nim pokój.
         Podczas mojej partii rapu zerknąłem na Jonghuyn'a, który nie wyglądał na skupionego na tańcu lecz na... tyłku Key? Odkąd pamiętam był z niego straszny zboczeniec, ale żeby tak bezczelnie gapić się na... brrr... nie chcę nawet o tym myśleć. Jednak mimowolnie spojrzałem się na tyłek najmłodszego sprawdzając czy ten jest warty uwagi i ewentualnie nazajutrz polecić go Bling'owi. Zamurowało mnie, bo ten to miał dopiero zgrabne pośladki! Postanowiłem, że nie uświadomię Dino o walorach Minniego i zachowam to dla siebie, zresztą nie wydaję mi się, aby Jjong'a interesowało coś po za Kibum'em. Zaraz... czy ja aby przypadkiem nie roztrząsam się nad dupami moich przyjaciół? Jestem żałosny, ale nieziemsko przystojny. Chociaż tyle dobrze.
          Kiedy już wróciliśmy do domu a Tae przestał strzelać aegyo na wszystkie strony, zmęczony poczłapałem do mojego pokoju. Przeszedłem przez brudną część współlokatora, zdjąłem koszulkę i bez zbędnego przebierania , walnąłem się na łóżko, przykryłem kocykiem w żabki i myśląc o tych kochanych zwierzątkach odpłynąłem do krainy snów.


Byłem wykończony. Twarz mnie bolała od ciągłego uśmiechania się do rozwrzeszczanych fanek pod sceną. Miałem jednak tą chorą satysfakcję, że Minho też jest zmęczony. Wczoraj poprosiłem go, żeby obejrzał ze mną "One Piece". Oczywiście on nigdy mi nie odmawia, więc wysiedział całą noc przed ekranem. Niestety nieprzespana noc odbiła się również na mnie i ledwo żyłem. Jednak starałem się tego nie pokazywać dając z siebie wszystko podczas koncertu. Mimo wszystko w głowie miałem tylko mleko bananowe i łóżko, więc kiedy wróciliśmy do domu odetchnąłem z ulgą. Nie przejąłem się czymś tak błahym jak prysznic. Najpierw pobiegłem do kuchni nucąc przy okazji jakąś piosenkę z kanału dla dzieci. Kiedy znalazłem się w pożądanym pomieszczeniu od razu otworzyłem lodówkę i chwyciłem buteleczkę mleka bananowego. Następnie zacząłem śpiewać i uśmiechać się słodko do reszty zespołu. Widać było, że Minho na to reaguje. On był najbardziej podatny na moje aegyo. W końcu znudziło mi się to i poszedłem spać. Przez chwilę zastanawiałem się, czy pójść do tej przerośniętej Żaby, ale jednak uznałem, że boję się o moją niewinność i zasnąłem u siebie.



      
     Idioci, idioci wszędzie… Koncert jak koncert, byłby idealny gdyby nie to, że Key kręcił tyłkiem jak niektóre noony, Jonghyun patrzył na niego wygłodniałym wzrokiem a Minho zaabsorbowany był pośladkami Taemin’a, który był po prostu tak uroczy, że mi się niedobrze robiło… Mam wrażenie, że jako jedyny z SHINee jeszcze myślę. Naprawdę nie wiem, co bym zrobił gdyby nie mój przyjaciel Choi Siwon. Tylko dzięki niemu nie zwariowałem przy tych świrach. Tym razem czekał na mnie za kulisami i na każdej przerwie uspokajał. Obiecał mi również, że jeśli przestanę się wściekać zabierze mnie do KFC. Oczywiście zadziałało i natychmiast uśmiechnąłem się. Kurczaki… jak ja kocham kurczaki… a on zawsze wie jak to wykorzystać.
     Po koncercie wysłuchaliśmy pochwał od menadżera i pojechaliśmy do domu. Pomimo zmęczenia dopilnowałem, aby wszyscy znaleźli się w swoich pokojach i wyjątkowo nie kazałem im się kąpać, sam też tego nie zrobiłem. W końcu położyłem się do łóżka i gdy już zasypiałem dostałem smsa. Zirytowałem się, bo mam wyjątkowo nieprzyjemny dźwięk ustawiony na wiadomości przychodzące, ale i tak zżerała mnie ciekawość, co to może być. Z nadzieją, że to nie kolejna informacja o wygranej samochodu sprawdziłem wiadomość i się nie zawiodłem.
Od Siwon:
Jutro o 14 w KFC?
Jakże mogłem odrzucić tą propozycję, zwłaszcza, że wyznaję zasadę ,,Darmowe kurczaki to świętość i NIGDY się ich nie odmawia”? Bez wahania odpisałem.
Do Siwon:
Pewnie ;3 do zobaczenia. Dobranoc ^^
I już po chwili dostałem wiadomość zwrotną.
Od Siwon:
Nie mogę się doczekać. Dobranoc. (=^.^=)
Przeczytałem i z błogim uśmiechem zasnąłem.

1 komentarz:

  1. Hahahahahaha o matko padłam hahahaha mogę liczyć na jakąś kontynuację, czy to porzucone opowiadanie?? Proszę piszcie je dalej *.*

    OdpowiedzUsuń