To był zdecydowanie nasz najlepszy koncert. Byliśmy w świetne formie i każdy dawał z siebie wszystko a Key miał obcisłe spodnie, które idealnie opinały się na jego seksownym tyłeczku. Ja miałem to szczęście i przez większość piosenek stałem za nim.
Muszę też wspomnieć,
że tylko raz ,,przypadkowo" go dotknąłem. Widziałem wtedy jego spojrzenie. Próbował udawać
wściekłego, ale nie wyszło mu to
specjalnie, bo jak myślał, że nie patrzyłem to szczerzył się jak
Taemin na widok mleka smakowego. No, ale
zostawmy Kibuma i jego zacny tył i
wróćmy do występu. Ku uciesze fanek zaczęliśmy od Lucifer'a, później
był Sherlock a dalej piosenki z naszej
najnowszej płyty. Nadal chce mi się
śmiać z naszych garniturków! O wiele bardziej podobał mi się styl z naszych poprzednich płyt, ale nie marudzę, bo
jak już wspominałem Diva, a właściwie
jedna z jego najfajniejszych części ciała wyglądała w tym naprawdę korzystnie. Ach... a ja znowu o tym.
Jednak chyba każdy przyznałby mi
rację-Key to seksbomba. Nie byłem do końca pewny czy mi się podoba, ale bez mrugnięcia mogłem go
nazwać najlepszym przyjacielem.
Po koncercie
wszyscy padnięci wróciliśmy do domu i bez kolacji, mycia się czy innym przyziemnych rzeczy
poszliśmy do pokojów położyć się do
łóżek. Bummie z łobuzerskim uśmiechem zapytał czy może spać ze mną. Najwyraźniej nie przeszkadzało mu, że byłem
spocony, bo wcisnął się pod moją kołdrę.
Jednak zamiast wtulić się w moją klatkę piersiową jak zazwyczaj, położył się tyłem do mnie i kazał
,,porysować" sobie po pleckach.
Podszedłem do sprawy bardzo poważnie i już po chwili wczuwając się kreśliłem mu palcem ogromne penisy, z
czego on chyba nie zdawał sobie sprawy.
W końcu zasnął. Obróciłem go przodem do siebie i nie byłbym sobą, gdybym nie skorzystał z okazji i
nie pomacał trochę jego zgrabnego tyłka.
No, może odrobinkę bardziej niż trochę. Po pewnym czasie udało mi się zasnąć. To nic, że z
łapami na jego pośladkach.
Uwielbiam występować na scenie. Tam właśnie czuję, że żyję. Urodziłem się, żeby być gwiazdą i świecić dla ludzi. W końcu jestem Divą! Ten koncert jednak był inny. Przez cały występ czułem na sobie wzrok Jonghyun'a. Co go napadło? - zastanawiałem się, kiedy akurat kończyłem swoją część. Odwróciłem głowę i zobaczyłem parę ciemnych tęczówek wpatrujących się w mój tyłek. Zboczeniec... - pomyślałem, ale po chwili zacząłem jeszcze bardziej kręcić dolną partią ciała. Niech ten Zboczony Dinozaur też ma coś od życia!
Ten Dzień Dobroci Dla Zwierząt skończył się, kiedy poczułem jak jego ręka dotyka "zakazanej strefy". Automatycznie spiąłem się i zaczerwieniłem soczyście. Nie dość, że miałem na sobie te obcisłe, czarne rurki (a mogłyby być różowe... nie pogardziłbym...) to jeszcze w dodatku byłem molestowany, nie tylko wzrokiem, przez Jonghyun'a.
Nie, żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało. To znaczy... my jesteśmy tylko przyjaciółmi. Jednak wizja mnie i Blinga w jednoznacznej sytuacji... Dość! Jestem facetem! Nie powinienem myśleć o takich rzeczach! - zganiłem się i cała moja uwaga skupiła się na występie.
***
Po koncercie
nie mieliśmy nawet siły nic zjeść ani się umyć. W dodatku w mojej głowie na
powrót skłębiły się myśli o Jonghyunie wpatrującym się w mój tyłek.
- Ale jesteś głupi
Key. Naprawdę głupi. - powiedziałem sam sobie patrząc niechętnie w lustro.
Wyglądałem tragicznie, ale nie potrafiłem teraz nawet wejść pod prysznic - A
może by tak sprawdzić... - po chwili w mojej głowie pojawił się genialny plan.
Wszedłem do
pokoju, który dzieliłem z Dino. Ten leżał już na swoim łóżku i wgapiał się w
sufit. Podszedłem do niego i posłałem mu pewny siebie uśmiech.
- Mogę spać z tobą? - spytałem na pozór niewinnie. Jonghyun uśmiechnął się i odgarnął odrobinę kołdrę, żebym mógł położyć się obok. Najwyraźniej nie miał nic przeciwko, więc bez skrupułów wpakowałem mu się do łożka (jakkolwiek to brzmi). Zastanawiałem się jak jeszcze możnaby go zdezorientować. W końcu wpadłem na genialny pomysł - Jjonghie... porysuj mi po plecach. - poprosiłem odwracając się do niego tyłem. Spełnił moją prośbę. Oczywiście nie powiem co mi rysował... Zboczony Dinozaur. Jednak dzięki dotykowi jego palców szybko odpłynąłem w objęcia Morfeusza.
- Mogę spać z tobą? - spytałem na pozór niewinnie. Jonghyun uśmiechnął się i odgarnął odrobinę kołdrę, żebym mógł położyć się obok. Najwyraźniej nie miał nic przeciwko, więc bez skrupułów wpakowałem mu się do łożka (jakkolwiek to brzmi). Zastanawiałem się jak jeszcze możnaby go zdezorientować. W końcu wpadłem na genialny pomysł - Jjonghie... porysuj mi po plecach. - poprosiłem odwracając się do niego tyłem. Spełnił moją prośbę. Oczywiście nie powiem co mi rysował... Zboczony Dinozaur. Jednak dzięki dotykowi jego palców szybko odpłynąłem w objęcia Morfeusza.
To był
doprawdy wyczerpujący koncert. Było mi ciężko, bo zamiast w nocy spać oglądałem
z naszym maknae ,,One Piece". Uważam za wielką niesprawiedliwość, że po
tym skubańcu nigdy nie widać zmęczenia a ja mam ogromne wory pod oczami i
prawie zasypiam nawet przy głośnej muzyce. Samo patrzenie na niego dodawało mi
sił. Zwłaszcza gdy zachowywał się jak dziecko, ten nieśmiały, słodki, kochający
taniec, chłopiec na scenie w ogóle nie przypomina tej rozgadanego w naszym
dormie osobnika. Wierzcie mi lub nie,
ale Lee Taemin to najbardziej przebiegła osoba jaką znam! Oszukuje wszystkich
swoją uroczą buźką, a jak zacznie się z kimś kłócić to używa tak ciętych
ripost, że wszystkich zatyka i straszny z niego bałaganiarz. Wiem coś o tym, bo
mam tą przyjemność i dzielę z nim pokój.
Podczas mojej
partii rapu zerknąłem na Jonghuyn'a, który nie wyglądał na skupionego na tańcu
lecz na... tyłku Key? Odkąd pamiętam był z niego straszny zboczeniec, ale żeby
tak bezczelnie gapić się na... brrr... nie chcę nawet o tym myśleć. Jednak
mimowolnie spojrzałem się na tyłek najmłodszego sprawdzając czy ten jest warty
uwagi i ewentualnie nazajutrz polecić go Bling'owi. Zamurowało mnie, bo ten to
miał dopiero zgrabne pośladki! Postanowiłem, że nie uświadomię Dino o walorach
Minniego i zachowam to dla siebie, zresztą nie wydaję mi się, aby Jjong'a
interesowało coś po za Kibum'em. Zaraz... czy ja aby przypadkiem nie roztrząsam
się nad dupami moich przyjaciół? Jestem żałosny, ale nieziemsko przystojny.
Chociaż tyle dobrze.
Kiedy już
wróciliśmy do domu a Tae przestał strzelać aegyo na wszystkie strony, zmęczony
poczłapałem do mojego pokoju. Przeszedłem przez brudną część współlokatora,
zdjąłem koszulkę i bez zbędnego przebierania , walnąłem się na łóżko,
przykryłem kocykiem w żabki i myśląc o tych kochanych zwierzątkach odpłynąłem
do krainy snów.
Byłem wykończony. Twarz mnie bolała od ciągłego uśmiechania
się do rozwrzeszczanych fanek pod sceną. Miałem jednak tą chorą satysfakcję, że
Minho też jest zmęczony. Wczoraj poprosiłem go, żeby obejrzał ze mną "One
Piece". Oczywiście on nigdy mi nie odmawia, więc wysiedział całą noc przed
ekranem. Niestety nieprzespana noc odbiła się również na mnie i ledwo żyłem.
Jednak starałem się tego nie pokazywać dając z siebie wszystko podczas
koncertu. Mimo wszystko w głowie miałem tylko mleko bananowe i łóżko, więc
kiedy wróciliśmy do domu odetchnąłem z ulgą. Nie przejąłem się czymś tak błahym
jak prysznic. Najpierw pobiegłem do kuchni nucąc przy okazji jakąś piosenkę z
kanału dla dzieci. Kiedy znalazłem się w pożądanym pomieszczeniu od razu
otworzyłem lodówkę i chwyciłem buteleczkę mleka bananowego. Następnie zacząłem
śpiewać i uśmiechać się słodko do reszty zespołu. Widać było, że Minho na to
reaguje. On był najbardziej podatny na moje aegyo. W końcu znudziło mi się to i
poszedłem spać. Przez chwilę zastanawiałem się, czy pójść do tej przerośniętej
Żaby, ale jednak uznałem, że boję się o moją niewinność i zasnąłem u siebie.
Idioci, idioci wszędzie… Koncert jak koncert, byłby idealny
gdyby nie to, że Key kręcił tyłkiem jak niektóre noony, Jonghyun patrzył na
niego wygłodniałym wzrokiem a Minho zaabsorbowany był pośladkami Taemin’a,
który był po prostu tak uroczy, że mi się niedobrze robiło… Mam wrażenie, że
jako jedyny z SHINee jeszcze myślę. Naprawdę nie wiem, co bym zrobił gdyby nie
mój przyjaciel Choi Siwon. Tylko dzięki niemu nie zwariowałem przy tych
świrach. Tym razem czekał na mnie za kulisami i na każdej przerwie uspokajał.
Obiecał mi również, że jeśli przestanę się wściekać zabierze mnie do KFC.
Oczywiście zadziałało i natychmiast uśmiechnąłem się. Kurczaki… jak ja kocham
kurczaki… a on zawsze wie jak to wykorzystać.
Po koncercie
wysłuchaliśmy pochwał od menadżera i pojechaliśmy do domu. Pomimo zmęczenia
dopilnowałem, aby wszyscy znaleźli się w swoich pokojach i wyjątkowo nie
kazałem im się kąpać, sam też tego nie zrobiłem. W końcu położyłem się do łóżka
i gdy już zasypiałem dostałem smsa. Zirytowałem się, bo mam wyjątkowo
nieprzyjemny dźwięk ustawiony na wiadomości przychodzące, ale i tak zżerała
mnie ciekawość, co to może być. Z nadzieją, że to nie kolejna informacja o
wygranej samochodu sprawdziłem wiadomość i się nie zawiodłem.
Od Siwon:
Jutro o 14 w KFC?
Jakże mogłem odrzucić tą propozycję, zwłaszcza, że wyznaję
zasadę ,,Darmowe kurczaki to świętość i
NIGDY się ich nie odmawia”? Bez wahania odpisałem.
Do Siwon:
Pewnie ;3 do
zobaczenia. Dobranoc ^^
I już po chwili dostałem wiadomość zwrotną.
Od Siwon:
Nie mogę się
doczekać. Dobranoc. (=^.^=)
Przeczytałem i z błogim uśmiechem zasnąłem.